Obecnie jestem w 20tc. Mój brzuszek jest już widoczny. Zdecydowanie wysunął się do przodu w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Jednak nie od razu tak było. Z powodu mojej budowy – zawsze byłam „przy kości”, choć zdecydowanie niewielki wałeczek znajdował się w okolicy brzuszka, wiele osób mogłoby nie zauważyć, że noszę w sobie nowe życie.

Jeszcze zanim zaszłam w ciążę bardzo intrygowała mnie cała otoczka dotycząca kobiet w tym stanie i zachowania ludzi dookoła, w stosunku do nich. Sama byłam świadkiem widoku kobiety w zaawansowanej ciąży, która wsiadając do zatłoczonego autobusu nie uraczyła uprzejmości nawet młodych ludzi, którzy jakby specjalnie w ułamku sekundy zatopili swoje spojrzenia w ekranach swoich telefonów. Bo lepiej nie widzieć, albo niech myśli, że jej nie widziałam. Kpina. Wtedy krew we mnie zawrzała, ale niestety, nawet wtedy i ja nie miałam dość siły wewnętrznej żeby ująć się za biedną kobietą i w jej imieniu poprosić o zwolnienie dla niej miejsca (sama stałam razem z nią w tym ścisku).

Gdy zaszłam w ciążę z upartością maniaka postanowiłam zwracać uwagę na reakcję ludzi, na moją ciążę. I zanim zdążyłam wprowadzić plan w życie ku mojemu zdziwieniu wydarzyły się dwie sytuacje, w przeciągu dwóch godzin.

W okolicach 15tc, razem z mężem udaliśmy się do laboratorium abym mogła tam oddać krew do badania. Kolejka nie była wielka. Jedna osoba obsługiwana przy okienku, plus dwie w kolejce przede mną. Stanęłam cierpliwie za młodym mężczyzną. Nagle obrócił się i spoglądając na mnie rzekł z uśmiechem: „Pani powinna mieć pierwszeństwo w tej kolejce”, po czym wskazał elegancko ruchem ręki miejsce przed nim. Starsza kobieta stojąca przed nim w kolejce obróciła się i spojrzała na mnie z najwyższą pogardą. Uznałam, że stanę za nią, nie próbując walczyć o pierwsze miejsce. Było mi wystarczająco miło, że ten młody mężczyzna tak miło zachował się w stosunku do mnie. To jednak nie koniec. Wychodząc z laboratorium podeszliśmy do pobliskiej drogerii. Tam stając w kolejce nagle zauważyłam, jak Pani ekspedientka wychyla się i dostrzegając mnie powiedziała głośno: „Pani jest w ciąży, proszę podejść, bez kolejki”. Byłam bardzo zaskoczona tą uprzejmością. O dziwo nikt ze stojących ludzi w kolejce nie zamordowało mnie wzrokiem, choć szczerze mówiąc, niewiele mnie to interesowało. Był to niezwykle miły dzień, a mój mąż nie mógł powstrzymać śmiechu na widok mojego „banana na twarzy”. Cóż… Zdecydowanie jest to uczucie, które chciałaby odczuwać każda przyszła mama. Dlatego też uważam, że zdecydowanie trzeba budować świadomość i życzliwość wśród ludzi, do kobiet w ciąży! W końcu my niesiemy temu Światu NOWE ŻYCIE!

Co mi pomogło? Niestety jeszcze wtedy nie otrzymałam znaczka fundacji. Trzeba było sobie radzić bez słów. Moim sposobem na wątpliwości ludzi dookoła co do ciąży było ciągłe głaskanie brzuszka. Łączyłam przyjemne z pożytecznym. Budując więź z moim dzieckiem, równocześnie dawałam do zrozumienia, że mieści się tam nowy mieszkaniec mojego ciała.

Oby więcej było takich sytuacji, szczególnie w komunikacji miejskiej, która będzie szczególnie zatłoczona od września, a jeszcze bardziej od października.

Autor artykułu

copyright © 2015-2017 jestemwdrodze.pl, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.