Pracę w firmie X zaczęłam ponad 2 lata temu. Podobało mi się to miejsce ze względu na bardzo wielu młodych ludzi, rówieśników z którymi łatwo można się zaprzyjaźnić. Plusem były też wyjazdy integracyjne – aż cztery w ciągu roku, gdzie alkohol leje się strumieniami, jest dużo motywacyjnych przemówień oraz wypasionych prezentów dla pracowników. Podczas imprez wieczornych ludzie przebierają się w stroje zgodnie z wcześniej ustalonym tematem. Nie ma się co dziwić, że firma uważana jest przez pracowników za jednego z najlepszych pracodawców w Polsce. Młodzi ludzie (średnia wieku ok. 25 lat), których łatwo zmanipulować na początku kariery, do tego dodatkowe benefity w postaci nauki języków obcych, szkoleń i opieki medycznej. Wszystko to po to, by utożsamić człowieka z firmą i związać z nią na dłużej, płacąc przy tym ludziom najniższą średnią krajową.
A co na co dzień należało do moich obowiązków na samym początku kariery w korporacji? Odbieranie telefonów do niezadowolonych Klientów, setki maili i koniecznie niewypowiadanie zbyt wielu słów w obecności przełożonego. Najlepiej było siedzieć cicho i słuchać poleceń. Całe szczęście, że rekompensowały to rozmowy ze znajomymi i spotkania z nimi po pracy. Wszyscy byliśmy młodzi, na początku kariery zawodowej. Przez cały ten czas nie zauważyłam jak bardzo nakręcałam się pracą, a zarabiałam tak niewiele.
Niecały rok później udało mi się przejść do działu marketingu, gdzie trafiłam na wspaniałego przełożonego, który wspierał moją kreatywność i dodawał mi skrzydeł. Jednak jak to w machinie korporacyjnej bywa on miał nad sobą kolejnego przełożonego – Andrzeja. Od zawsze miałam swoje zdanie i nie dawałam sobie wmówić czegoś co nie jest prawdą. Przełożona mojego szefa tego nie akceptowała, bo w jej zespole wszyscy powinni tańczyć tak jak ona zagra. I mimo moich starań mało brakowało, a nie przedłużyliby mi umowy. Jednak dzięki Andrzejowi i jego walce o mnie, udało mi się dostać umowę na czas nieokreślony. Pech chciał, że Andrzej musiał odejść z pracy przez atmosferę i moją przełożona została jego przełożona Elka. Na koniec rozmawiałam z nim o podwyżce, ale niestety nic nie był w stanie zrobić. Powiedział, że kultura organizacyjna firmy nie jest nastawiona na zysk pracownika, tylko na atmosferę i za to płaci się najwięcej (wspomniane wcześniej przeze mnie wyjazdy integracyjne, dodatkowo szkolenia, opieka medyczna, nauka języka itp. – wszystko by zatrzymać pracownika w firmie). I wtedy się zaczęło… Znalazłam się w zespole pełnym kobiet i karierowiczek. Średnia wieku ok. 30 lat – każda nastawiona na karierę i nie mająca dzieci ,,z wyboru”. Zarobione pieniądze przeznaczały na nowe torebki, lunche i kolacje ze znajomymi lub imprezy, a potem opowiadały o tym przy porannej kawce. Ale ja nie czułam tego ducha zespołu. Przez to byłam odtrącana przez zespół i nie mieliśmy tematów do rozmów.
Wykonywałam swoją pracę w sposób zadowalający. Masa pomysłów, kreatywność, wspaniała współpraca z innymi działami i ich ogólne zadowolenie sprawiały mi satysfakcję i to rekompensowało niskie wynagrodzenie. Dostałam nawet propozycję pracy w nowej firmie Andrzeja. Dwa razy większe pieniądze, zagraniczne wyjazdy, ale też praca na własnej działalności. Już prawie się zgodziłam, ale okazało się że JESTEM W CIĄŻY Umowa na czas nieokreślony to bezpieczniejsza opcja, poza tym nie chciałam iść do nowej firmy i zaraz z niej odchodzić, a potem stresować się tym, kto będzie mi płacił podczas ciąży. Skonsultowałam się z Andrzejem i postanowiłam jeszcze nie przyznawać się do ciąży w pracy, tylko powalczyć o podwyżkę i awans. Poszłam do Elki i poinformowałam ją, że dostałam propozycję pracy w innej firmie za dużo lepsze pieniądze. Z uwagi na to, że dobrze wykonuję swoje obowiązki co powoduje ogólne zadowolenie zasłużyłam na awans, a co za tym idzie podwyżkę. Elka zbyła mnie informując, że czas na przyznawanie podwyżek według zasad w naszej organizacji jest w lipcu, więc do tego czasu mam wypisać wszystkie ,,swoje zasługi” i porozmawiamy o tym za 3-4 miesiące. Uznałam, że dam radę przepracować tyle czasu i nie mówić o ciąży. Należę do szczupłych osób, ciąży nie było widać przez bardzo długo. A podobno w pierwszej ciąży nie widać prawie nic aż do 6 miesiąca, tak też było w moim przypadku. W lipcu będę w 5 miesiącu – pomyślałam, więc na spokojnie ukryję ciążę i dostanę wymarzony awans i podwyżkę. Powiedziałam o swoim stanie dwóm zaufanym koleżankom w pracy. Teraz już wiem, że to był duży błąd. Jedna z dziewczyn z naszej firmy pół roku wcześniej powinna dostać awans oraz podwyżkę, ale po tym jak okazało się, że jest w ciąży wszystko zostało wycofane. Nie chciałam dopuścić do takiej sytuacji.
Pracowałam po 8 godzin, dźwigałam ciężkie rzeczy, a podczas wyjazdów udawałam, że dbam o zdrowie i zostałam abstynentką. Poranki były bardzo trudne, bo było mi duszno i niedobrze, ciągle coś jadłam żeby maluszek miał się dobrze. Schudłam (chociaż nie wymiotowałam), ale działo się to chyba ze stresu. Często płakałam w domu przez to, co działo się w pracy. Potem marzyłam tylko o tym żeby położyć się spać. Ciągły stres, wymagania, wyjazdy. Uznałam, że dla własnego zdrowia i zdrowia naszego dziecka nie będę się poświęcać tylko po to, by wskoczyć wyżej na korporacyjnej drabinie i zarobić z 200-300 zł więcej. Po dwóch miesiącach kieratu postanowiłam powiedzieć o ciąży Elce. Na wieść o tym moja szefowa ani nikt z zespołu nawet mi nie pogratulował. Wydaje mi się, że jedna z dziewczyn, które wiedziały mogła poinformować naszą przełożoną o moim stanie wcześniej, bo nie była nawet zdziwiona. Zostałam tylko poinformowana, że ciąża to nie choroba i że jestem manipulantką, która za późno poinformowała cały zespół o ciąży. Zdążyłam jeszcze zorganizować projekt, który spotkał się z dużym zadowoleniem klientów i za który oklaski i awans zebrała koleżanka z zespołu. Nie mogłam znieść atmosfery w pracy, więc postanowiłam iść na zwolnienie (w ciąży 100% płatne). Pierwszego dnia zwolnienia, gdy przyniosłam je do działu kadr zostałam wezwana do gabinetu Elki. Ku mojemu zaskoczeniu została mi wręczona nagana z wpisem do akt. Zamiast zadzwonić do znajomego prawnika to ze stresu podpisałam dokument. Jakim prawem dostałam go w dniu w którym nie powinno mnie być w pracy? Zarzuty jakie mi postawiono były bardzo przesadzone – normalnie nikt nie zwróciłby na to wszystko uwagi w ,,codziennych” warunkach pracy. Między wierszami doskonale wiedziałam, że naganę dostałam tylko dlatego, że za późno przyznałam się do ciąży. Nie zatańczyłam tak jak chciała moja szefowa, dlatego postanowiła się na mnie zemścić. Jakim cudem mogę być w ciąży i nie robić kariery tak jak ona i reszta kobiet w zespole?! Oczywiście zgodnie z przysługującym mi prawem odwołałam się od nagany. Napisałam o tym co dobrego zrobiłam dla organizacji i wyraziłam swój żal, że kara została mi przydzielona niesprawiedliwie – wyszło cztery strony szczerej prawdy. Wysłałam dokument pocztą w kilku egzemplarzach, w tym do samego prezesa. Już widzę pełne złości spojrzenie Elki kiedy czytała list. Dwa tygodnie później dostałam kurierem odpowiedź informującą o tym, że moje odwołanie mogę sobie wsadzić… reasumując pracodawca odwołania nie uznaje.
Dlaczego tak się stało? Pracodawca (czyt. moja przełożona Elka) ma już na mnie ,,haka” i myślę, że będzie szukał sposobu, aby mnie z pracy wyrzucić zaraz po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Przykładem może być również sytuacja jednej z moich koleżanek, młodych matek. Miała najlepsze oceny wśród pracowników swojej firmy, a wracając do pracy z urlopu macierzyńskiego spotkała się z propozycją wypowiedzenia umowy ze strony pracodawcy. Sprawa skończyła się w sądzie z korzyścią dla mojej koleżanki, ponieważ pracodawca nie miał jej nic do zarzucenia z powodu najlepszych ocen od innych pracowników oraz przełożonego.
Dopiero w trudnej sytuacji przejrzałam na oczy i cieszę się, że stało się to tak wcześnie i w tak młodym wieku. Mam nauczkę i w przyszłości będę patrzeć na wszystko z innej perspektywy. Już wiem, że nie wrócę do pracy w miejscu, gdzie walka o firmę, karierę i zasługi jest ważniejsza od zdrowia pracownika/podwładnego. Prędzej postaramy się o drugie dziecko (taki mamy plan). Dobre warunki dla kobiet w ciąży? Takie opowiadania można włożyć między bajki, bo nawet koleżanka wychodząca na przerwę, aby nakarmić malucha piersią spotyka się z zazdrosnymi spojrzeniami koleżanek. No bo jakim prawem można brać takie same pieniądze i robić o połowę mniej? Przecież opieka nad dzieckiem to drobnostka.
Praca w firmie X lub każdej innej korporacji nie idzie w parze z ciążą. Liczy się tam kariera i dobro firmy, a nie kapitał ludzki w który tak skrzętnie inwestuje firma. Pracodawca inwestuje w pracownika, aby zatrzymać go jak najdłużej w firmie, ale tylko w przypadkach gdy sam pracownik się z tą firmą utożsamia i podziela zdanie firmy. Korporacja nie jest dla ludzi, którzy chcą żyć na swój sposób, rozwijać się kreatywnie, jak również myśleć nieszablonowo. Chyba, że pod ścisłą kontrolą przełożonego. Ciąża jest więc przeszkodą w realizacji targetu, planu firmy czy osobistych pobudek przełożonego.
Przyszłe mamy pamiętajcie, że najważniejsze jest zdrowie Wasze i maleństwa, a pracę znajdziecie wszędzie Szkoda życia na walkę o coś co może zrujnować Wasze szczęście. Powodzenia!
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies. Kontynuując przeglądanie strony, wyrażasz zgodę na używanie przez nas plików cookies ZamknijDowiedz się więcej