Aktualności
1000 pierwszych dni życia dziecka, już od poczęcia, to unikalny, niepowtarzalny czas do kształtowania zdrowia i lepszej przyszłości dziecka, m.in. poprzez zapewnienie mu prawidłowo zbilansowanej diety. W czasie 1000 pierwszych dni życia dziecka intensywnie rozwija się jego mózg, kształtuje się układ odpornościowy, dojrzewa układ pokarmowy i programuje się metabolizm. W tym czasie także kształtują się nawyki żywieniowe. Poprzez prawidłowe żywienie w okresie tego intensywnego rozwoju i wzrostu, masz realny oraz długotrwały wpływ na zdrowie dziecka teraz i w przyszłości. Czwarta z 6 złotych zasad na 1000 pierwszych dni życia brzmi:
Odpowiednia ilość witaminy D przez cały rok
Witamina D jest niezbędna do prawidłowego rozwoju każdego dziecka, a jej niedobór może być przyczyną występowania wad postawy u dziecka, kruchości kości, złego funkcjonowania układu nerwowego i mięśniowego, osłabienia organizmu i zmniejszenia odporności. Dobrym, naturalnym źródłem witaminy D są niektóre ryby (np. łosoś, halibut) oraz tran. Niestety, przeciętna dieta z reguły nie dostarcza dziecku odpowiedniej ilości tego składnika. Specjaliści zalecają zatem, by stosować suplementacją wit. D przez cały rok lub uzupełniać potrzebną dawką podając produkty spożywcze wzbogacone (np. mleko modyfikowane, kaszki zbożowe). Jeżeli chcesz zweryfikować, czy ilość witaminy D z diety Twojego dziecka jest wystarczająca, porozmawiaj z lekarzem pediatrą lub lekarzem rodzinnym.
Propozycja zdrowego posiłku:
Słoneczna sałatka z witaminą D
Składniki:
– grejpfrut różowy lub czerwony – 100g
– awokado surowe – 100g
– łosoś wędzony – 80g
– sałata masłowa – 50g
– oliwa z oliwek – 5g
– sok z cytryny lub limonki – 20-30g
– sól i pieprz biały do smaku
Przygotowanie:
Łososia pokroić w paski, grejpfruta obrać, podzielić na cząstki, obrać awokado, wyjąć pestkę rozgnieść łyżeczką i skropić sokiem z cytryny lub limonki. Wszystko włożyć do miski dodać sałatkę i doprawić do smaku solą i pierzem oraz polać oliwą.
Będę 25-letnią mamą u boku mężczyzny wspaniałego i zostaniemy rodzicami Antosia małego 🙂
I chociaż jestem już na lekarskim zwolnieniu to aktywność moja nie pozostaje w cieniu.
Robimy zdjęć masę i chodzimy na długie spacery, a na mojej twarzy zawsze gości uśmiech szczery 🙂 Lubię pływać i zdrowo się odżywiać, bo dzięki temu na wadze kilogramów nie przybywa.
Piszę wierszyki i na studia pracę, bo przez nią w czerwcu o tytuł magistra się wzbogacę.
Wyprawka dla Antka już prawie gotowa, lecz nie wiem tylko jakie wybrać łóżeczko – aż mnie boli głowa!
Śpiewam pięknie i wtedy moje serce się raduje, a ciąża to stan w którym wspaniale się czuję!
Nazywam się Sylwia. Obecnie oczekujemy na narodziny naszego pierwszego dziecka. Synek ma przyjść na świat w listopadzie. Ja przebywam na zwolnieniu lekarskim, odpoczywam, dbam o siebie i nasze maleństwo. Sporo uwagi poświęcam przygotowaniu się do nowej roli, czytam, chodzę na zajęcia szkoły rodzenia, kompletuję wyprawkę. Nie zapominam też o drobnych przyjemnościach dla siebie, korzystam z wolnego czasu, którego przy dziecku będzie już mniej;).
Kończymy 6 miesiąc, brzuszek jeszcze mały, więc znaczek „jestem w drodze” powinien się przydawać. Niestety przez złe samopoczucie i upały dużo czasu spędzam w domu. Wychodzę najczęściej z narzeczonym, więc on pilnuje mojego „pierwszeństwa” – jest moim bohaterem i obrońcą, po badaniu z glukozą, miałam silny atak i zemdlałam a było to w przychodni, on był obok i mnie ratował,udzielał pierwszej pomocy i być może uratował dwa życia. Chodzę do lekarza prywatnie, ale badania wykonuje przez nfz i mam też lekarza – specjalistkę nfz. Niestety opieka jest dość słaba, on tego pilnuje, był w stanie nawet złożyć skargę na lekarkę. Zdarzyło się, że jakiś młody facet furą stanął na kopercie dla kobiet w ciąży, mój narzeczony zwrócił mu uwagę, bo akurat szukaliśmy parkingu, no ale już opuściliśmy, być może następnym razem on przypomni sobie sytuację i zmieni myślenie. W kolejkach do sklepu , apteki, drogerii on zwraca uwagę, bo ludzie udają że nie widzą. Czasem po prostu jest to po fakcie, żeby nie robić problemów, ale myślę, że człowiekowi robi się głupio i może znów sobie to przypomni i będzie zwracał uwagę w przyszłości… Paweł zawsze znajdzie dla mnie toaletę, mi jest głupio wchodzić do restauracji i pytać o skorzystanie z wc. On uprzejmie spyta i za każdym razem mnie wprowadzi. Niestety msza jest dla mnie problemem: duszno i potrzeba skorzystania z toalety, to on ciągle pyta czy dobrze się czuje i czy nie muszę wyjść i wychodzi ze mną, zaprowadza na dwór odetchnąć czy do toalety i wracamy na mszę. Gotuje dla mnie, dietę mam najlepszą dla kobiet w ciąży a jak gdzieś jemy na mieście to pilnuje żeby kelner przekazał kucharzowi informacje o konkretnym składniku. Poza tym zna wszystkie dane związane z ciążą, badaniami moim stanem więc cokolwiek się dzieje reaguje i informuje. Zawsze dba żebym wzięła witaminy a na zapas do.torebki przekąskę (najczęściej sam mi zrobi/kupi) wodę i tabletki na skurcz . Dużo mogę o nim pisać. Bardzo jestem mu za to wszystko wdzięczna 😉
„Największej życzliwości doświadczyłam od młodych kobiet, a w szczególności młodych mam, które niedawno same przechodziły ciążę, natomiast często niestosownego zachowania, jak również przykrych słów doznałam ze strony starszych kobiet. Czasem po takich zdarzeniach zastanawiałam się, skąd bierze się w ludziach ten jad i brak jakiejkolwiek empatii.
Sporo myślałam na ten temat, kiedy natknęłam się na akcję społeczną prowadzoną przez Fundację JESTEM W DRODZE pod patronatem Ministerstwa Zdrowia, której celem jest propagowanie pozytywnych i życzliwych postaw społecznych wobec kobiet ciężarnych.”
Więcej przeczytajcie w magazynie SUPERMAMA: http://magazynsupermama.pl/stop-znieczulicy/620
Obecnie jestem w 20tc. Mój brzuszek jest już widoczny. Zdecydowanie wysunął się do przodu w przeciągu ostatnich dwóch tygodni. Jednak nie od razu tak było. Z powodu mojej budowy – zawsze byłam „przy kości”, choć zdecydowanie niewielki wałeczek znajdował się w okolicy brzuszka, wiele osób mogłoby nie zauważyć, że noszę w sobie nowe życie.
Jeszcze zanim zaszłam w ciążę bardzo intrygowała mnie cała otoczka dotycząca kobiet w tym stanie i zachowania ludzi dookoła, w stosunku do nich. Sama byłam świadkiem widoku kobiety w zaawansowanej ciąży, która wsiadając do zatłoczonego autobusu nie uraczyła uprzejmości nawet młodych ludzi, którzy jakby specjalnie w ułamku sekundy zatopili swoje spojrzenia w ekranach swoich telefonów. Bo lepiej nie widzieć, albo niech myśli, że jej nie widziałam. Kpina. Wtedy krew we mnie zawrzała, ale niestety, nawet wtedy i ja nie miałam dość siły wewnętrznej żeby ująć się za biedną kobietą i w jej imieniu poprosić o zwolnienie dla niej miejsca (sama stałam razem z nią w tym ścisku).
Gdy zaszłam w ciążę z upartością maniaka postanowiłam zwracać uwagę na reakcję ludzi, na moją ciążę. I zanim zdążyłam wprowadzić plan w życie ku mojemu zdziwieniu wydarzyły się dwie sytuacje, w przeciągu dwóch godzin.
W okolicach 15tc, razem z mężem udaliśmy się do laboratorium abym mogła tam oddać krew do badania. Kolejka nie była wielka. Jedna osoba obsługiwana przy okienku, plus dwie w kolejce przede mną. Stanęłam cierpliwie za młodym mężczyzną. Nagle obrócił się i spoglądając na mnie rzekł z uśmiechem: „Pani powinna mieć pierwszeństwo w tej kolejce”, po czym wskazał elegancko ruchem ręki miejsce przed nim. Starsza kobieta stojąca przed nim w kolejce obróciła się i spojrzała na mnie z najwyższą pogardą. Uznałam, że stanę za nią, nie próbując walczyć o pierwsze miejsce. Było mi wystarczająco miło, że ten młody mężczyzna tak miło zachował się w stosunku do mnie. To jednak nie koniec. Wychodząc z laboratorium podeszliśmy do pobliskiej drogerii. Tam stając w kolejce nagle zauważyłam, jak Pani ekspedientka wychyla się i dostrzegając mnie powiedziała głośno: „Pani jest w ciąży, proszę podejść, bez kolejki”. Byłam bardzo zaskoczona tą uprzejmością. O dziwo nikt ze stojących ludzi w kolejce nie zamordowało mnie wzrokiem, choć szczerze mówiąc, niewiele mnie to interesowało. Był to niezwykle miły dzień, a mój mąż nie mógł powstrzymać śmiechu na widok mojego „banana na twarzy”. Cóż… Zdecydowanie jest to uczucie, które chciałaby odczuwać każda przyszła mama. Dlatego też uważam, że zdecydowanie trzeba budować świadomość i życzliwość wśród ludzi, do kobiet w ciąży! W końcu my niesiemy temu Światu NOWE ŻYCIE!
Co mi pomogło? Niestety jeszcze wtedy nie otrzymałam znaczka fundacji. Trzeba było sobie radzić bez słów. Moim sposobem na wątpliwości ludzi dookoła co do ciąży było ciągłe głaskanie brzuszka. Łączyłam przyjemne z pożytecznym. Budując więź z moim dzieckiem, równocześnie dawałam do zrozumienia, że mieści się tam nowy mieszkaniec mojego ciała.
Oby więcej było takich sytuacji, szczególnie w komunikacji miejskiej, która będzie szczególnie zatłoczona od września, a jeszcze bardziej od października.
Do grona ambasadorek „Jestem w drodze” dołączyła Justyna z Suchedniowa!