Aktualności
Otrzymaliśmy sporo „reklamacji” dotyczących wysyłek majowych i z przykrością informujemy, że część z nich po prostu nie dotarła. Wiemy z jakiej partii, więc wysyłamy znaczki raz jeszcze, a w ramach rekompensaty dołączamy Poradnik Karmienia Piersią od www.1000dni.pl!
Ostatnimi czasy bardzo mocno przekonałam się, że łatwo jest mówić o asertwności, ale trudniej jej wymagać od siebie. Jak prowadziłam warsztaty, czy też konferencję przekonywałam wszystkie przyszłe mamy, że powinny walczyć o siebie i bez względu na wszystko prosić o życzliwość. Jak to wygląda w praktyce? Gorzej, ale można się tego nauczyć! Zauważyłam u siebie, że asertwność rośnie wraz z moim brzuchem (wagą i cierpliwością). I dziś chciałam opisać 2 takie przypadki:
-
Nieustająco odwiedzam pocztę, nawet jednej wizycie poświęciłam osoby wpis (tu). Na początku liczyłam, że mój znaczek i mały brzuszek zostanie dostrzeżony i że o pierwszeństwo nie będę musiała prosić – nic z tych rzeczy. Obecnie w 25. tc nie mam problemu z asertywnością, bo ciąża jest już widoczna gołym okiem – wchodzę i naturalnie pytam, czy mogę podejść do okienka pierwsza. I jak do tej pory nie spotkałam się z odmową. Asertwność się opłaca 😉
-
Od dziecka nie znoszę papierosów, nie lubię i nie życzę sobie, aby ktoś palił w moim towarzystwie. Niestety smuga dymu zakłóciła mój błogi spokój pewnego popołudnia na kołobrzeskim bulwarze. Tego oto dnia, podczas tzw. babskiego wypadu, wybrałam się na spacer z siostrą. Spragnione usiadłyśmy w ogródku jednej z knajpeczek, piłyśmy mohito (oczywiście bezalkoholowe ;)) i delektowałyśmy się widokiem morza. Stolik obok dosiadła się para niemieckich emerytów-palaczy. Cały dym, który z siebie wydalali wiał akurat w moją stronę. Tu nie miałam problemu z asertywnością. Niestety „Jestem w ciąży, czy może Pan nie palić?” wypowiedziane i po polsku, i po angielsku zdało się na nic. Po gestykulacji zrozumiałam jedynie, że niemieccy emeryci-palacze są na powietrzu i im wolno (rzekomo tak), ale gdzie dobre maniery? Z podobną uwagą zwróciło się młode małżeństwo z dziećmi – i tym razem pudło! Ja się poddałam – zmieniłyśmy stolik 🙁
Widoczna ciąża zdecydowanie mi pomaga! Asertwności uczę się każdego dnia, a z kolejnych lekcji zdam oczywiście Wam relację 🙂
Zawsze byłam pod wrażeniem londyńskiej akcji „Baby on board”. Śmiało mogę napisać, że była to bezpośrednia inspracja dla stworzenia podobnej akcji w Polsce, czyli „Jestem w drodze”. Po ponad 2 latach działania fundacji i rozdaniu ponad 7000 znaczków udało się zebrać mnóstwo doświadczeń wielu fantastycznych przyszłych mam. Myślę jednak, że musi minąć jeszcze sporo czasu, abyśmy wszyscy w fundacji mogli zawołać” „To działa!” 🙂
Ale czy działa to w Londynie? Oto jest pytanie 🙂
Moja przyjaciółka Magdalena, która w Londynie jest od ho ho 😉 i co najważniejsze – sama jest mamą i wie co to znaczy być ciężarną na obczyźnie, zawsze mi powtarzała, że z tą życzliwością u londyńczyków nie jest tak kolorowo. I fakt – akcja cieszy się dużą popularnością, z przyjemnością można obserwować znaczki, które dumnie są noszone przez ciężarne, dedykowane miejsca w komunikacji są dobrze oznaczone, ale jak reaguje społeczeństwo? Przekonałam się, że już nie tak fantastycznie 🙁
Jeden dzień w Londynie przeznaczyłam z moimi córkami na tzw. shopping. Przemierzenie Oxford Street wzdłuż i wszerz nie było proste dla ciężarnej w pierwszym trymestrze ciąży. Byłam jednak dzielna, bo widziałam blask w oczach moim córek (widać na zdjęciu?). Ale w ostatnim, dużym sklepie wymiękłam i w swoich najśmielszych marzeniach widziałam siebie siedzącą na miękkich kanapach, podczas gdy moje córki mogłyby poszaleć między wieszakami. Kanapy jednak były zajęte (również przez inne ciężarne), ale zauważyłam, że jeden młodzieniec zajął dwa miejsca, rozkładając się na siedzisku niczym Adam z obrazu „Stworzenie Adama” (poniżej). Niewiele myśląc, zupełnie spontanicznie pytam, czy mogę usiąść? Ku mojemu zaskoczeniu usłyszałam odmowę, bo Pan rzekomo czekał na dziewczynę. Teraz myślę, że była to dziewczynami-widmo, bo się później nie pojawiła. Zdziwiona mówię do „Adama”, że jestem w ciąży, no i nagle się miejsce znalazło. Duma (nie mylić ze zdrowym rozsądkiem) nie pozwoliła mi jednak usiąść i pełna emocji mówię: „Widzę, że potrzebuje Pan dużo przestrzeni, więc nie będę przeszkadzać, próćz tego, że jestem w ciąży, to jestem także kobietą i powinien mi Pan ustąpić od razu!”. I usiadłam na… stoliku 🙂
No i nie miałam pojęcia, że pod wpływem emocji, znikają wszelkie bariery językowe, a słowa same przychodzą na język. Taka ze mnie ambasadorka-poliglotka 🙂
Nasza najmłodsza wolontariuszka Agatka 1% sama jeszcze przekazać nie może ale już teraz apeluje o jego przekazanie, np. na naszą fundację ❤️ KRS: 0000270261 z celem szczegółowym: FUNDACJA JESTEM W DRODZE 7300 – dziękujemy i prosimy o udostępnienie ❤️❤️
Dziś krótki ale pozytywny wpisik 🙂
Przed wyprawą do Londynu postanowiłam wyrobić dla siebie i rodziny kartę EKUZ (polecam!). Złożyłam wniosek drogą elektroniczną i za kilka dni przyszło powiadomienie, że karty są do odbioru. Niestety trzeba było się wybrać po nie osobiście do samego centrum stolicy. W oddziale NFZ na Chałubińskiego 8 nasze karty czekały na mój odbiór. W oddziale system numerkowy, numerków uprzywilejowanych nie widzę, więc biorę zwykły numerek – ponad 20 osób przede mną! Oczywiście słabo mi na samą myśl, to pierwszy trymestr więc miotają mną nudności, więc z każdą sekundą czuję się coraz gorzej. Wypatrzyłam wolne okienko i podchodzę (szybkim tempem), równolegle rusza ze mną pewnien Pan, więc grzecznie pytam, czy tylko mogę o coś spytać Panią. Pan się zgadza – uf.
– Czy kobiety ciężarne są obsługiwane poza kolejnością? – pytam, a Pani się uśmiecha ale nie widzę w jej oczach zrozumienia.
– A ma Pani zaświadczenie od lekarza? – Pani pyta.
– Nie mam, ale mogę w komórce pokazać wyniki hCG – tylko to przychodzi mi do głowy.
No i potoczyła się dalej dyskusja kiedy to badanie jest wiarygodne (jaki poziom hCG), a kiedy nie… akademicka dyskusja. Finalnie Pani zgodziła się obsłużyć mnie poza kolejnością (a było to tylko wydanie karty, a nie złożenie wniosku, co zajęło jakieś 4 minuty), do Pana się odwróciłam i krótko powiedziałam: „Jestem w ciąży i korzystam z przywileju pierwszeństwa”. Pan się uśmiechnął, czy miał w oczach zrozumienie? Nie wiem!
Tradycyjnie zaglądam do regulaminu obsługi klientów NFZ – nic nie znajduje, ale za to zapraszam Was do ciekawej lektury „Prawa kobiet w ciąży”: http://www.nfz.gov.pl/aktualnosci/aktualnosci-centrali/prawa-kobiet-w-ciazy,7088.html oraz http://www.nfz.gov.pl/dla-pacjenta/prawa-pacjenta/uprawnienia-szczegolne/
Kobiety w ciąży mają prawo do świadczeń opieki zdrowotnej i usług farmaceutycznych udzielanych w aptekach poza kolejnością.
Co oznacza „poza kolejnością”?
-
świadczenia w poradniach specjalistycznych i szpitalach udzielane są w dniu zgłoszenia,
-
jeżeli świadczenie w dniu zgłoszenia nie będzie możliwe, powinno być zrealizowane w innym terminie, poza kolejnością wynikającą z prowadzonej listy oczekujących,
-
w przypadku świadczeń w poradniach specjalistycznych (AOS) świadczenie powinno zostać udzielone nie później niż w ciągu 7 dni roboczych od dnia zgłoszenia.